2013-09-26

Rozdział VI

Hermiona nie odpowiedziała. Oczywiście, zdawała sobie sprawę z tego, co powiedział, ale nie miała zielonego pojęcia, jak dać mu do zrozumienia , że doceniła jego drobny gest pojednawczy.  W końcu wpadła na pomysł. Może głupi, ale zawsze coś. Wyszła z pokoju, a chwilę potem wróciła z telefonem nastawionym na nagrywanie.
- Możesz to powtórzyć? A, i chcę mieć to na piśmie.
Malfoy wyglądał na zszokowanego. Już nie płakał, a jego ramiona nie drżały. Wyglądał raczej na złego na cały świat.
- To ja tu się poniżam przed szla... mugolaczką, a ty sobie ze mnie żartujesz?!- warknął. Hermiona zdziwiła się, że nie nazwał jej szlamą, jednak nie wypowiedziała na głos swoich myśli. Chłopak spróbował wstać i nawet by mu się to udało, gdyby nie to, że cały pokój nagle zawirował. - I co to w ogóle jest?- wskazał brodą na telefon. Starał się znowu nadać głosowi wściekły ton, jednak na twarzy miał wymalowaną ciekawość.
Hermiona zaśmiała się cicho, widząc w nim małego chłopca dopiero poznającego świat.
- To komórka. Coś takiego, jak nasz patronus, tylko, że to można kupić w normalnym sklepie, zmienić, kiedy się chce... No i oczywiście - jak każde mugolskie urządzenie, psuje się co jakiś czas.
- Nie rozumiem- wymamrotał Draco.- To przecież nie ma kształtu zwierzęcia...
- Merlinie, ty to nic nie rozumiesz! Chodzi o to, że można komunikować się z innymi ludźmi za jego pomocą.
- Przecież wiem.- burknął Malfoy. - sprawdzałem cię tylko. - Na te słowa Hermiona zaśmiała się serdecznie, a Ślizgon zdał sobie sprawę, że jeszcze nigdy nie słyszał jej śmiechu. A nawet jeśli, wtedy nie był on przeznaczony dla niego.
Na chwilę oboje zapomnieli, że są swoimi śmiertelnymi wrogami, że powinni się unikać jak ogień wody. Niestety, moment ten szybko minął, pozostawiając za sobą tylko wspomnienie. Już po pięciu minutach przekomarzania zapadła niezręczna cisza. Ślizgon zaczął namiętnie wpatrywać się w swoje obgryzione do krwi paznokcie, natomiast Hermiona pogrążyła się w myślach o swoich rodzicach.
"Muszę ich odnaleźć." pomyślała.
- Kogo?- zainteresował się Malfoy, lecz zanim Gryfonka zdążyła zdać sobie sprawę, że wypowiedziała powyższe zdanie głośno i odpowiedzieć, zabrzęczał ten dziwny przyrząd zwany telefonem.
Hermiona kliknęła w ekran.
- Halo, tu Hermiona Granger. Czym mogę służyć?- zapytała z uśmiechem. Cieszyła się, że ktoś przerwał ten niewygodny moment, Już po chwili uśmiech ten zaczął powoli spełzać z jej twarzy, by po chwili ustąpić miejsca dziwnemu grymasowi. Po chwili Malfoyowi udało się rozpoznać ten wyraz twarzy, jakże niepasujący do odważnej Gryfonki. Wyglądała na przerażoną. Jej oczy zaszkliły się, z twarzy odeszły wszelkie kolory. Była teraz koloru białego z umiejscowionymi gdzieniegdzie różowymi plamkami. Chwilę rozmawiała z kimś po drugiej stronie słuchawki, a Malfoy poznawał nowe odcienie białości pojawiające się na jej twarzy Rzuciła telefonem o ścianę, jakby bała się, żeby już nikt nie zadzwonił.
- Muszę iść.- rzuciła, porwała swój czerwony płaszczyk i pędem ruszyła przed siebie.

- Panna Granger, tak?- usłyszała w słuchawce. Nie był to głos kogokolwiek z jej przyjaciół, został zmieniony za pomocą jakiejś prostej technologii. Ktoś po drugiej stronie zarechotał obrzydliwie. 
-Z kim mówię?- spytała lekko zdenerwowana.
- Tego nie musisz wiedzieć. Ważne jest tylko to, że mam twoich rodziców. Sprytnie to zrobiłaś, ta zmodyfikowana pamięć, nie da się tego odwrócić...- zaczął mówić bez ładu i składu.- ...ale ja i tak wiem, że to oni. Posłuchaj sobie ukochanych opiekunów...- przez chwilę dało się słychać krzyki i jęki dwóch najważniejszych osób w jej życiu. Zrobiło jej się niedobrze, żołądek zawiązał się w supeł. Nawet nie mogła nic zrobić osobie po drugiej stronie!
- Co mam zrobić?- zapytała, chociaż dobrze znała odpowiedź.
- Masz dać mi to, czego chcę.
- Co mam dać?- była już zła. W takim momencie nie za bardzo chciało jej się bawić w podchody.
- Siebie. Masz dać się zabić, a uwolnię rodziców. Musisz jedynie szybko teleportować się pod adres, który podpowie ci biały kruk. 
- To zagadka?
- Tak. Masz na to trzy godziny. Bo inaczej, wiesz, co się stanie... A ja i tak znajdę sposób, by cię zabić, szlamo. - znów dało się słyszeć obleśny rechot.
I nagle cisza.
Śmierciożerca się rozłączył.

- Biały kruk, biały kruk...- mamrotała do siebie, biegnąc w stronę drzwi. Tak intensywnie myślała nad zagadką,że nie zauważyła, kiedy ktoś zatrzymał ją i przytrzymał za ramię. Zorientowała się dopiero po fakcie, a Malfoy złapał ją za nadgarstki na tyle mocno, żeby nie dała rady się wyrwać. Rozluźnił uścisk, kiedy zobaczył, że sprawia dziewczynie ból. Hermiona wykorzystała to i zastosowała chwyt , którego kiedyś nauczył jej tata. Z łatwością oswobodziła ręce, prześlizgnęła się pod Malfoyem, gdy ten znów spróbował ją złapać, otworzyła drzwi na oścież i wypadła na świeże, przyjemne powietrze. Ona nie zwróciła jednak uwagi na ten drobny fakt i rzuciła się w stronę antykwariatu, który stał tylko kilka ulic od jej mieszkanka.

Nie oglądała się za siebie.  Mimo, że na początku biegła bardzo szybko, to teraz, nawet gnana przez adrenalinę, zwalniała coraz bardziej, a sklep z książkami jakby się oddalał. Po chwili usłyszała za sobą czyjeś sapanie i zdała sobie sprawę, jak duży błąd popełniła nie odwracając głowy ani razu. Ktoś mógł ją śledzić! Może jakiś inny śmierciożerca właśnie chce zaatakować ją przed innym, który ma jej rodziców? Może zrobili sobie jakieś chore zawody z nią w roli głównej? Ciekawe, jaka byłaby nagroda... Ile warte jest jej cierpienie, jej śmierć...
Urwała jednak tą myśl, gdyż oto przed nią stanął antykwariat. Był to mały budynek barwy porównywalnej do koloru stron starych, zniszczonych książek. Z dachu zwisał krzywo napis "Antykwariat", jednak część liter została zamalowana przez jednego z ulicznych wandali i przez to dało się odczytać tylko "wariat". Okna były zasłonięte lekko kiczowatymi koronkowymi firankami, drzwi natomiast obwieszone ulotkami i reklamami, przez które ledwo przebijały się wypisane na czerwono godziny otwarcia. Pomimo mizernego raczej wyglądu, antykwariat ten miał swoją klasę i niepowtarzalną, przyjemną atmosferę.
Ale tym razem Hermiona nie przyszła tu, żeby porozmawiać z miłym staruszkiem przy ladzie. Nie było jej tu, żeby podyskutowała sobie z nim o dziełach Szekspira, chociaż uczyniłaby to z większą przyjemnością niż to, co musi teraz zrobić. Nie. Ona przyszła tu, żeby wiedzieć, co zrobić. Zagadka wydała jej się prosta: białe kruki to stare, cenne i rzadkie księgi. A gdzie można znaleźć takie księgi? W antykwariacie.
Hermiona zmusiła się do uniesienie swojej ręki w górę i położenia jej na klamce. Nacisnęła.
- Nie- szepnęła do siebie. Pociągnęła mocniej, jednak drzwi nadal trwały w bezruchu. W panice zaczęła szarpać się z nimi i kopać w nie, jednak to też nic nie pomogło. Z bezsilności chciała uderzyć głową w mur. Oparła się o drzwi, a po chwili osunęła na podłogę zalana łzami. Spojrzała na zegarek i z przerażeniem uświadomiła sobie, że jakimś cudem połowa czasu minęła. Pociemniało jej przed oczami, z dławiącego strachu zrobiło się niedobrze. Już zaczęła zapadać się w ciemność, gdy nagle ujrzała jakąś białą plamkę. Plama powiększała się i powiększała, aż Hermiona zobaczyła twarz. Twarz, której za nic nie chciała teraz widzieć. Mógłby tu przyjść nawet Snape, nawet przeczłapać w swoich różowych butach Umbridge, tylko żeby nie on! Po chwili dziewczyna zaczęła kojarzyć fakty: ich rozmowa, przeświadczenie, że ktoś ją śledzi, głośne oddychanie za jej plecami, wrażenie, że ktoś depcze jej po piętach...
Po małym szoku dotyczącym osoby Malfoya, mózg Hermiony zaczął znów pracować właściwie. Przecież jest czarodziejką! Co z tego, że zamknięte, skoro ona ma różdżkę? Szybko otarła łzy, podniosła się z podłogi, wyprostowała się dumnie. Po otrzepaniu z brudu swojego płaszczyka, wyjęła z rękawa różdżkę.
- Alohamora- szepnęła i weszła do środka.
To, co zobaczyła w środku, rozbiło jej serce na miliony kawałeczków, których miała nie pozbierać do końca życia.

                                           ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witajcie po długiej przerwie! Bardzo przepraszamy, że tak długo to trwało i zamierzamy to odpokutować. Niestety, informujemy, że notki pojawiać się będą w weekendy, ponieważ nie wyrabiamy się z nauką. 
Mamy nadzieję, że pomimo błędów, które mogą się zdarzyć, bo nie sprawdzaliśmy tego,  spodoba Wam się ten rozdział, i że zobaczymy pod nim kilka komentarzy. 

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

Jeśli będziemy mieli trochę czasu, poprawimy błędy.
Pozdrawiamy, 
Spektra i SoZu :D

2013-09-15

Liebster Award

No i wreszcie jest :) Na początku chcielibyśmy podziękować la_tua_cantane ( http://amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com/ ) za nominację, jesteśmy bardzo wdzięczni.

Oto blogi, które nominowaliśmy:
1. http://dramione-milosc-przez-glupote.blogspot.com
2. http://panstwoweasley.blogspot.com
3. http://dramione-nowe-zycie.blogspot.com
4. http://jestem-niewierna.blogspot.com
5. http://spod-piora-hermiony.blogspot.com
6. http://www.well-you-are-quite-nice-you-know.blogspot.com
7. http://dramione-love4ever.blogspot.com
8. http://lwica-oplatana-wezami.blogspot.com
9. http://im-possible-dramione.blogspot.com
10. http://smierciozerca-na-zawsze.blogspot.com

W większości są to blogi, w których urzekły nas pierwsze rozdziały, prologi, ogólnie pomysły na nie :)
To wszystko polega na tym, że osoby nominowane odpowiadają na 10 zadanych im pytań, nominują 10 osób i zadają 10 kolejnych pytań nominowanym.
 UWAGA!
NIE WOLNO NOMINOWAĆ OSOBY, KTÓRA CIĘ NOMINOWAŁA!

Moje pytania:
1. Podaj minimum 5 Twoich ulubionych książek.
2. Ulubiony nauczyciel z Hogwartu?
3. Jaki byłby w Hogwarcie Twój ulubiony przedmiot?
4. Jakim zwierzęciem byłby Twój patronus?
4. Sowa, kot czy szczur?
5. Jak wyglądałaby Twoja różdżka?
6. Dlaczego piszesz?
7. Fasolki wszystkich smaków czy czekoladowe żaby?
8. Ulubiona piosenka, zespół?
9. Kiedy zaczęła się Twoja przygoda z Dramione?
10. W którym z domów chciałabyś się znaleźć?

Moje odpowiedzi (Spektry Meron; SoZu nie chciał odpowiadać :D):
1. Dlaczego piszesz bloga?
Piszę bloga, bo chcę rozwijać swoje umiejętności pisarskie, żeby kiedyś stać się profesjonalną pisarką. I dlatego, że KOCHAM PISAĆ.
2. Dramione czy Sevmione?
 Zdecydowanie Dramione.
3. Czarodzieje vs wampiry?
 Czarodzieje ^^
4. Ulubione książki?
Tego będzie dużo:
HP, Akademia wampirów. Klątwa Tygrysa, Gone, Córka dymu i kości, Dary Anioła, Ever, Jad, Niektóre dziewczyny gryzą, Wybrani, Pretty Little Liars, Percy Jackson i bogowie olimpijscy, Zwiadowcy, Żelazne Króllestwo, Skrzydła Laurel... tyle tego jest, że więcej nie pamiętam :)
5. Co najbardziej lubisz w pisaniu bloga?
Szczerze mówiąc, bardzo lubię się rządzić. Wprost uwielbiam, gdy wszystko dzieje się po mojej myśli, a dzięki pisaniu jest to możliwe. Bardzo często chętnie pozmieniałabym zakończenia książek, dopisanie dalszych części, lub dodała jakieś fragmenty, a blog mi to umożliwia. Wiem, że nie jest to może jakiś wspaniały powód, ale na swoją obronę powiem tylko jedno: kocham pisać i pokazywać ludziem moje umiejętności.
6. Co Cię uspokaja?
Przede wszystkim słuchanie muzyki i "wypisywanie złości" :)
7. W jakim domu byś się znalazła?
W Slytherin albo Ravenclaw.
8. Ulubiony paring (oprócz dramione)?
Blanny, Drary i Fremione, a spoza HP to Spoby z PLL :)
9. Ulubiony film?
Hobbit, Władca Pierścieni, Piraci z Karaibów, Skyfall, HP :P
10. Ile masz lat?
Wiek gimnazjalny, że tak powiem :)

2013-09-02

Rozdział V

- Co się dzieje?- spytał zdezorientowany. Pierwsze, co zobaczył, to piękne czekoladowe oczy otoczone długimi rzęsami, które przewiercały go niemal na wylot. Nie poznał ich. Potem zauważył też resztę twarzy: była lekko opalona, z prostym nosem, ładnymi kośćmi policzkowymi i pełnymi ustami. Nadal nie rozpoznawał postaci pochylającej nad nim, co było na tyle dziwne, że wydawała mu się znajoma.
Oboje wpatrywali się w siebie intensywnie, aż dziewczyna odsunęła się od niego i stanęła w pewnej odległości. Wtedy napłynęły do niego obrazy: Granger, która złamała mu w nos, Granger na balu w Hogwarcie, torturowana Granger, Granger po wojnie. Nie mógł uwierzyć, że tak się zmieniła. Spróbował usiąść, ale nieważne, jak się wysilał, jego mięśnie w ogóle się nie napinały. Jedyne, co udało mu się osiągnąć, to to, że jego prawa ręka ledwo drgnęła. Dziewczyna musiała to zauważyć, bo wyszła i po chwili wróciła z jakimś parującym napojem.
- Musisz to wypić. - nakazała tonem nieznoszącym sprzeciwu.
- Co to?- nie zamierzał protestować, ale chciał wiedzieć, co za świństwo w niego wleje.
- Herbata- wiesz, taki mugolski...
- Wiem, co to herbata.- mimo palącej suchości w gardle udało mu się warknąć.
- Nie jesteś zbyt miły.- Drażniła się z nim Hermiona. - Wiesz, że w każdej chwili mogę wylać ci to na głowę?
Draco nie miał już siły na docinki, więc tylko lekko skinął głową. Dziewczyna trochę się zdziwiła, ale bez słowa podeszła do niego i podała kubek, jednak on nie mógł go wziąć; mięśnie nadal odmawiały mu posłuszeństwa. Hermiona westchnęła ciężko.
- Z tobą to jak z dzieckiem.- stwierdziła. Pochyliła się nad nim, podparła głowę jedną ręką, a drugą przytknęła napój do jego ust. Kiedy skończył, delikatnie odłożyła jego głowę na poduszkę. Spodziewała się wdzięczności, ale Malfoy był cicho.
- Co jest?- zapytała ostrożnie. - Nie nakrzyczysz na mnie, że śmiałam cię dotknąć?
- Nie. - odparł, chyba tak samo zdziwiony jak ona. - Raczej powinienem ci podziękować i zapytać, czemu zrobiłaś coś takiego dla mnie?
- Nie myśl sobie zbyt wiele, Malfoy. Jesteśmy dorośli, nie możemy pomagać wybiórczo, a ja mam jeszcze obowiązek wobec swojego domu. Zrobiłabym to dla każdego. Teraz moje pytanie- i masz na nie odpowiedzieć szczerze. Po co urządziłeś sobie wycieczkę do Australii?
- Bo musiałem odpocząć.- odpowiedział lakonicznie.
- Od kogo? Od czego? Czemu akurat tam?- postawiła go w ogniu pytań.
- A co cię to obchodzi? A no tak, zapomniałem, że nie masz własnego życia.- warknął, nagle rozzłoszczony.
Hermiona cofnęła się, zaskoczona. Już myślała, że na jakiś czas zawieszą broń, ale widocznie nie wszyscy ludzie się zmieniają...
- Zawsze musisz wiedzieć wszystko o wszystkim.- Malfoy ciągnął swoją tyradę. Wiedziała, że sprawia jej ból, ale nie chciał odpowiadać na to pytanie i okazywać słabości. Zamiast tego przywdział maskę chłodu i obojętności, tak, jak go nauczono. - Czemu teraz nie ma z tobą Bliznowatego i Łasica? Uciekli od ciebie, bo w wakacje nie ma prac domowych, które ktoś musiałby za nich odwalać?- Jako, że nadal leżał na wznak, nie mógł patrzeć na reakcję dziewczyny, jednak, gdy usłyszał zduszony szloch, szybkie kroki i trzaśnięcie drzwiami, wiedział, że przegiął.
I to mocno.
Spróbował wstać. O dziwo, udało mu się. Nie obyło się jednak bez bólu. Jego twarz wykrzywiła się w grymasie, ale dał radę usiąść, skulić się i ukryć głowę w kolanach.
Po dwóch stronach jednej ściany płakały dwie zranione dusze.

Kiedy oczy Hermiony wyschły, postanowiła wywalić Ślizgona ze swojego domu, ponieważ, jak widać, czuł się na tyle dobrze, żeby naprawdę zepsuć jej nastrój. Weszła do salonu z pokerową twarzą, jednak to co zobaczyła przerosło jej najwyższe oczekiwania. Myślała, że Malfoy już zniknął, a jeśli nie, to tylko po to, żeby dalej jej dokuczać. Ależ nic z tych rzeczy; on płakał. Najpierw dziewczyna myślała, że się śmieje, jednak potem zaczęła zauważać drobne różnice między tymi dwoma rzeczami: po pierwsze ubranie miał mokre od łez. Po drugie- jego oddech był bardzo niespokojny i płytki. a nim samym  wstrząsały dreszcze. Po chwili wahania Miona podeszła do niego, ale on jej nie zauważył.
"Co się stało?" zastanawiała się Hermiona. "Niemożliwe, żeby był w takim stanie z mojego powodu..."
- Hej. - powiedziała do niego.- Co się stało?

Draco podniósł głowę. Nie miał pojęcia, że ona jest w tym pokoju. Jak to możliwe, że tak ją obraził, a teraz ona pyta go o powód smutku.
"Widocznie takie są dobre osoby." pomyślał z goryczą. Postanowił pokazać jej, że nie jest taki zły.
-Przepraszam.- wykrztusił.


 ~~~~~~~~
I tym właśnie optymistycznym akcentem kończymy nasz rozdział :)
Przepraszamy, że tak długo, ale były kłopoty z weną.
Rozdział dodawany na szybko, mogą pojawić się błędy. Z góry za nie przepraszamy i jak będziemy mieli chwilkę, poprawimy je. :)
Prosimy, komentujcie- chcemy wiedzieć, czy w ogóle warto to pisać. 
Spektra i SoZu :)