2013-08-07

Rozdział I

  George wszedł do swojego pokoju w Norze, rozpamiętując II Bitwę o Hogwart. Jego brat i przyjaciele nie żyli. Ludzie Czarnego Pana nie oszczędzili nawet profesora Lupina i jego żony, Nimfadory. "Dobrze, że mam jeszcze Ginny i Rona, może dzięki nim nie zwariuję."- pomyślał. Usiadł na skraju łóżka brata.
- Ciekawe, czy dobrze bawisz się tam na górze, Fred- powiedział do siebie. Nie domyślał się, że jego wypowiedź słyszał ktoś jeszcze.
- Naprawdę wierzysz, że chcieli mnie  w Niebie?- usłyszał znajomy głos.- Po paru dniach wywalili mnie nawet z Podziemi, więc zamieszkałem w Hogwarcie.
- Fred?!- George poderwał się z łóżka i rozejrzał dookoła. Nagle przed jego twarzą pojawiła się druga, półprzeźroczysta, ale nadal wyglądająca jak lustrzane odbicie brata.
- A-ku-ku!-krzyknęła zjawa, po czym wybuchła śmiechem.- Żebyś widział swoją minę!
- Jesteś duchem?- spytał żywy brat spoglądając z niedowierzaniem na swoją kopię.
- A spodziewałeś się anioła? Już mówiłem, że ten z góry- tu wskazał na sufit - wyrzucił mnie po rozmowie kwalifikacyjnej. Możesz to sobie wyobrazić? Nawet ten test oblałem!- udał oburzonego. - Po prostu się na mnie uwzięli i tyle. A ty co, zapomniałeś języka w gębie? I radzę ci pozbierać szczękę z podłogi, ktoś może się o nią potknąć- dodał z miną znawcy.
George trochę się ogarnął i nawet udało mu się uśmiechnąć, jednak nadal nie mógł oderwać wzroku od bliźniaka.
-Co się gapisz? Ja wiem, że jestem przystojny, nie to co ty, ale żeby aż tak?- Fred spojrzał na niego wyraźnie rozbawiony reakcją.
-Nie byłem pewien, czy to naprawdę ty, ale teraz już wiem, że tak. Nadal zdecydowanie za dużo gadasz. Ale wiesz...- uśmiechnął się szeroko.- mam nadzieję, że nadal nie jesteś tylko mocny w gębie i potrafisz zrobić jakiś porządny kawał.
Duch odwzajemnił uśmiech.
- Ma się rozumieć, braciszku.

Jeszcze tego samego dnia Charliemu do ust sam pakował się banan, przed Percy'm uciekały jego kapcie, Ginny została zaatakowana przez książkę ("Ona cię nie lubi..." tłumaczył George), a Billy  skończył umorusany odchodami gumochłonów w filcowym kapeluszu z czerwoną torebką przytwierdzoną do ręki (nikt nie jest pewien jak do tego doszło).
Najlepsze jednak trafiło się ojcu. Do jego nosa bracia przyczepili chochlę do eliksirów recytującą jedną z książek Lokharta głosem... Ministra Magii. Tylko Molly i Ronowi się nie dostało, bo akurat pomagali w Hogwarcie i wrócili dopiero wieczorem.
Po tym wszystkim Fred postanowił ujawnić się reszcie rodziny. Wszyscy dosłownie skakali z radości i ściskali ducha ( na tyle na ile to możliwe ).

- A co z innymi?- spytał Percy ni z gruszki ni z pietruszki.
- Ale co, że co?- spytał Fred.
- Co z innymi poległymi na wojnie?
- Aaa, to... Dyrektor Dumbledore nie chce siedzieć w portrecie, więc został duchem. Nie mam pojęcia, jak to zrobił. Z naszym ukochanym Snape'm było na odwrót: od kilku dni
wisi na korytarzu i na warczy na wszystkich, którzy mu się nawiną. Jest przy tym taki milusi!- zakpił duch.
Nagle Fred przerwał, przechylił głowę i po chwili pokiwał nią, jakby na znak, że zrozumiał.
- Muszę już wracać. Poza Hogwartem mogę spędzać tylko dwanaście godzin na miesiąc. Taka była umowa z tym z góry. Do zobaczenia!- powiedział jeszcze i... zniknął.



~~~~~~~~~~~~
Witamy serdecznie wszystkich, którzy przeczytali notkę do końca. Jest to krótkie opowiadanie, ale obiecujemy Wam, że niedługo się rozkręcimy. :)
Mamy nadzieję, że się Wam podoba i przepraszamy za wszystkie błędy jakie mogą się znaleźć, gdyż notka była dodawana na szybko.
Spektra i SoZu :)

2 komentarze:

  1. o jej *w* Fred.

    Zapraszam. -> http://dramionemoimzyciem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej ;) To naprawdę słodkie :) Fred duchem w Hogwarcie? Następca Irytka, czy co xD

    OdpowiedzUsuń